Na sam początek przypomnijmy sobie czym jest, lub czym powinna być „DIETA”. Hipokrates, który był ojcem medycyny, około 2500 lat temu użył terminu dieta, który odnosił się do całokształtu stylu życia. Nie tak jak teraz to wygląd, czyli redukcji kalorii, eliminowania niektórych produktów, bez przyczyn medycznych oraz pogonią za wyidealizowanym kanonem piękna. Dawniej dieta była sposobem na życie, a dziś stała się narzędziem manipulacji oraz sposobem zarabiania na ludzkich niepewnościach i kompleksach.
I może właśnie tu tkwi problem. Dzisiejszy pęd życia i ciągłe dążenie do „idealnej” sylwetki odbijają się na naszym zdrowiu i codzienności. Czasem, rozmawiając z ludźmi, mam wrażenie, że wiecznie brakuje nam czasu dla siebie. Niezależnie od tego, czy rozmawiam z osobami zamożnymi, czy z pracownikami biurowymi – wszyscy jesteśmy w ciągłym biegu. Bez względu na to, ile mamy lub ile osiągamy, wciąż wydaje się, że to za mało. Pędzimy szaleńczo od jednego zadania do drugiego, staramy się być idealnymi matkami, kierowniczkami, żonami – a to wciąż nie zaspokaja naszych oczekiwań wobec samych siebie.
Osoby szczupłe nie mylą ochoty na „coś” z prawdziwym głodem. Ktoś, kto ma zdrową relację z jedzeniem, rozumie, że nie każdy sygnał z ciała oznacza głód. Ale jest coś ważnego, co chcę tutaj podkreślić! Jeśli jesteś na kolejnej diecie i próbowałaś już prawie wszystkiego, nie oczekuj, że z dnia na dzień zaczniesz bezbłędnie odczytywać sygnały swojego ciała. Dla osób szczupłych, które nigdy nie eksperymentowały z dietami, to jest naturalne. Jeśli jednak od lat jesteś na różnych dietach, możesz mieć trudności z rozpoznawaniem tych sygnałów. Pamiętaj, nie porównuj się do innych – nie znasz ich drogi, więc skup się na swojej własnej!
Osoby szczupłe zwykle, jedzą do zaspokojenia głodu, nie czują się przejedzone, a zwykły spacer po posiłku, nie sprawia im żadnej trudności. Natomiast osoby, które mają problem ze spożywaniem jedzenia, przejadają się. Dla osób szczupłych, jedzenie nie ma tak ogromnego znaczenia, jak dla osób, które gdy nie zjedzą, tyle ile chcą, mają wewnętrzne poczucie krzywdy, spowodowane ograniczeniami, które czują, że na siebie założyły. Przedstawię Ci dwie sytuacje:
Historia Basi i Moniki:
Basia przez całe życie była szczupła. Regularnie się ruszała, jadła wtedy, kiedy czuła ochotę, i przestawała, gdy była syta. Miała zdrową relację z jedzeniem i nigdy nie musiała się nad tym specjalnie zastanawiać. Jej przyjaciółka Monika miała nieco inne podejście, o czym zaraz opowiem.
Pewnego dnia Basia i Monika umówiły się na obiad w restauracji. Dla Basi było to zwyczajne spotkanie – cieszyła się, że zobaczy przyjaciółkę, a wybór jedzenia nie stanowił dla niej problemu. Zamówiła makaron z krewetkami i colę zero, bo to było jej ulubione danie. Basia wiedziała, że to nie ostatni posiłek tego dnia i nie czuła potrzeby najadania się na zapas. Zjadła makaron, popiła colą, a potem zamówiła wodę. Skupiała się na rozmowie z Moniką i miło spędzała czas. To była dla niej zwyczajna kolacja, bez presji i bez wyrzutów sumienia.
Monika, z kolei, podeszła do tego spotkania zupełnie inaczej. Wiedziała, że mają się spotkać, ale zgodziła się niechętnie, bo od poniedziałku była na nowej diecie, która zabraniała jej jedzenia węglowodanów – czyli makaronów, chleba i tym podobnych. Monika bardzo chciała schudnąć i bała się, że wyjście do restauracji pokrzyżuje jej plany. Przez cały dzień prawie nic nie jadła, przygotowując się na ten posiłek, ale kiedy weszła do restauracji, zapachy jedzenia sprawiły, że zrobiła się bardzo głodna.
Planowała zamówić tylko sałatkę, ale głód przejął nad nią kontrolę. Zamiast tego zamówiła przystawkę, makaron z serem (mimo że, tak naprawdę nie miała na to ochoty) i zwykłą colę. Chociaż nie miała szczególnej ochoty na taki posiłek, myślała, że to może być jedyna okazja, by zjeść coś kalorycznego przed powrotem do restrykcji. Podczas jedzenia próbowała słuchać Basi, ale jej myśli krążyły wokół jedzenia – w końcu mogła się najeść. Nie zauważyła, kiedy skończyła przystawkę i główne danie, a zaraz potem pojawiło się poczucie winy, wstydu oraz głosy w głowie, że znowu nie dała rady. Czuła, że złamała zasady diety. Aby zagłuszyć to uczucie, zamówiła jeszcze deser, myśląc, że skoro już „zrujnowała” dietę, to nie ma sensu się powstrzymywać.
Czy teraz widzisz różnicę?